sobota, 27 czerwca 2015

Joanna Sensual "Plastry do depilacji twarzy z woskiem"

Nigdy nie miałam dużego problemu z owłosieniem twarzy ale pojedyncze włoski nad górną wargą co jakiś czas mi się pojawiały... i co wtedy robiłam? Pęseta w ruch i po problemie ;)
Jednak pewnego dnia wymyśliłam sobie, że chyba pora zabrać się do tego ciut bardziej profesjonalnie.
Zaopatrzyłam się w plasterki do depilacji firmy Joanna:


Jedno opakowanie zawiera 12 pojedynczych plastrów (a tak na prawdę to 6 sklejonych ze sobą) oraz malutką tubkę z oliwką. Plasterki są dość duże, więc ja przecięłam je na pół!


Sposób ich użycia jest (nawet dla takiego laika jak ja ;)) bardzo prosty:



Po pierwszej depilacji byłam bardzo zaskoczona ilością usuniętych włosów! Nawet nie przypuszczałam, że miałam ich aż tyle ;) Mimo to potrzebowałam użyć również pęsety! Załączona oliwka dobrze poradziła sobie ze zmyciem resztek wosku ze skóry ale uwaga! jest ona dość rzadka i lubi wylewać się z opakowania.
Zabieg ten w ogóle mnie nie podrażnił ani co ważne nie uczulił.
Dla zainteresowanych podaję składy:


Włoski zaczęły mi odrastać już po ok 2 tygodniach ale były dużo słabsze i mniej widoczne. Spodziewałam się, że efekty będą bardziej trwałe!
Uważam jednak, że za tak niską cenę warto je wypróbować! Na pewno jeszcze kiedyś je kupię ale teraz poszukam czegoś nowego ;)
Używałyście tych plasterków? Byłyście z nich zadowolone?

sobota, 13 czerwca 2015

GlossyBox UK June 2015

GlossyBox UK czerwiec 2015: "The festival edit"


W tym miesiącu spotkała mnie dziwna sytuacja ze strony Glossy, otóż usunięto mi subskrypcję! Gdy weszłam na swoje konto to okazało się, że nie widnieje tam już ani mój adres, ani nr konta bankowego, nie było też adnotacji o aktywnym pakiecie :/ Lekko się zdenerwowałam ale pomyślałam sobie, że może to i dobrze bo w ostatnim czasie pudełka nie były zbyt udane a jakoś tak ciężko samej mi było zrezygnować.
Po kilku dniach, gdy zobaczyłam co kryło czerwcowe pudełko to byłam baaaardzo zadowolona z tego, że go jednak nie dostałam ale ale aby nie było zbyt dobrze to dokładnie tego samego dnia ni stąd ni zowąd zeszły mi z konta pieniądze za subskrypcję!!! Loguję się na stronę Glossy a tam spowrotem są wszystkie moje dane! tak się wkurzyłam, że z miejsca zrezygnowałam z dalszego zamawiania pudełek!
Także czerwcowe jest moim ostatnim pudełkiem od GlossyBox'a!
A o to co w nim znalazłam:


1. Essence The Gel Nail Polish o wartości 1.71 funta:
Słyszałam, że ta firma ma całkiem niezłe kosmetyki ale nie zmienia to faktu, że nie jestem zachwycona obecnością lakieru do paznokci, który w każdej chwili mogę sobie sama kupić. Z resztą z tego co przeczytałam to podobno można go już dostać za 1 funta :/ Trafił mi się kolor 4ever young (całkiem ładny).

2.  Kueshi Anticellulite Booster o wartości 14.55 funta:
Krem antycelulitowy. Z tej firmy był już kiedyś tonik do twarzy- przeciętniaczek, aż sama jestem ciekawa jak sprawdzi się ten krem. Dostałam produkt pełnowymiarowy.

3. MONU Spa Rosewood Reviving Mist o wartości 11.95 funta:
Spray służący do odświeżania twarzy. Z niego cieszę się najbardziej, będę go używać do spryskiwania maseczek ;) Dostałam próbkę.

A teraz moi Mili pokarzę Wam wisienkę na torcie! Taram taram....



4. Halo Fragrance free Facial Wipes o wartości 1.20 funta:
Nie wiem skąd oni biorą te ceny ale tą paczuszkę nawilżonych chusteczek  można już dostać za 30p.
10 sztuk zwykłych, mokrych chusteczek.... brak słów!

5. Glossybox Flash Tattoos o wartości 6.50 (!!) funta:
Tatuaż z logo Glossy- moje marzenie!! Przykleję go sobie na czoło aby pamiętać o tym, aby już nigdy niczego od nich nie zamawiać!!
Swoją drogą jak w ogóle można wyceniać produkt reklamowy :/ drugą rzeczą jest to, że te tatuaże najzwyczajniej w świecie są zbyt krótkie aby owinąć nimi nadgarstek :/

A teraz pokarzę Wam najnowszy numer Glamour, miesięcznika dla kobiet w którym to od czasu do czasu można znaleźć fajny prezent. Koszt takiej gazetki to 1 funt!


Do lipcowego numeru dołączono jeden z czterech kosmetyków do makijażu firmy MODEL CO. Wybierać możemy pomiędzy dwiema kredkami do oczu, maskarą a błyszczykiem, który to sama kupiłam ;)


Sklepowa cena błyszczyka to 16 funtów!
Drogie Glossy jak się chce to można zamieścić coś lepszego aniżeli paczuszkę nawilżonych chusteczek czy tandetnych dziecięcych tatuaży!
Najgorsze jednak jest to, że są osoby zadowolone z czerwcowej zawartości pudełka! Nie wiem czy piszą tak bo są podstawione czy na prawdę tak słabo się cenią :/

niedziela, 7 czerwca 2015

Lush- Catastrophe Cosmetic

Dla tych wszystkich, którzy nigdy nie słyszeli nazwy Lush napiszę tylko, że jest to firma produkująca naturalne, nie testowane na zwierzętach kosmetyki. Wytwarzane są one ręcznie i charakteryzują się dość krótkim okresem ważności.
Z tego co wiem to sklepu Lash nie ma w Polsce za to ja mijałam go codziennie w drodze do i z pracy ;)
Dość długo zajęła mi decyzja o zakupach ;) ale w końcu się na coś zdecydowałam!
Jako pierwszą opiszę Wam antytrądzikową maseczkę do twarzy- Catastrophe Cosmetic.


Maseczka zamknięta została w charakterystyczny czarny, odkręcany pojemniczek. Bardzo wygodny w użyciu. Musi być przechowywana w lodówce!
Jest koloru szaro- sino- blado fioletowego z widocznymi skórkami jagód. Dość gęsta i lubi się rozwarstwiać! Choć pod koniec wysycha- jednak łatwo sobie z tym poradzić- trzeba nakładać ją zwilżonymi palcami ;)
Zapach ma lekki, przyjemny ale nie powiedziałabym, że jest to zapach jagód!
Producent zaleca trzymanie jej na twarzy przez 10-15 min.


Maseczkę łatwo aplikuje się na twarz jednak gdy wyschnie to lubi się kruszyć i opadać :/
Zmywa się ją dość długo. A jakie jest jej działanie?
Skóra po zmyciu maseczki jest dobrze nawilżona, gładka i mięciutka. Bardzo przyjemna w dotyku :) Jednak działania antytrądzikowego jako takiego nie zauważyłam.
Nie uczuliła mnie i nie przyczyniła się do pojawienia niechcianych gości!
Skład ma bardzo przyjazny:


Bardzo fajnie używało mi się tej maseczki, choć niestety nie było jej zbyt dużo i starczyła jedynie na 7 razy!
To pierwsza z wad, drugą jest jej cena: kosztowała 6,5 funta.
Jest to jednak produkt bez którego można się obejść, więc nie wiem czy jeszcze kiedyś ją kupię. Na pewno spróbuję inne wersje świeżych maseczek bo sama ich idea bardzo przypadła mi do gustu :)

Stosowałyście kiedyś tą maseczkę? a może możecie polecić mi ich inne wersje?

piątek, 5 czerwca 2015

BirchBox June 2015

Mamy już czerwiec a więc czas na kolejne pudełko od BirchBox'a!


W tym miesiącu pudełko powstało przy współpracy z firmą produkującą baleriny French Sole (swoją drogą współpraca ta jest dość nietypowa jeśli chodzi o pudełko o tematyce kosmetycznej ;)).
Każdy z nas mógł wybrać sobie jeden z trzech dostępnych wzorów pudełka a dodatkowo do każdego z nich dołączono worek na buty od firmy French Sole z dokładnie tym samym motywem. Ot taki bajer ;)
Oprócz worka w pudełku były również kosmetyki ;) O to i one:


- Beauty Protector- Protect & Detangle
Spray do włosów minimalizujący puszenie, zabezpieczający kolor oraz dodający blask ;)
Dostałam mini produkt. Pełnowymiarowy kosztuje 14 funtów.

- REN- Instatnt Firming Beauty Shot
Żelowe serum, które zapewnia skórze błyskawiczne ujędrnienie. Działa jak lifting, pozostawiając skórę niezrównanie bardziej gładką, napiętą i wyglądającą młodziej.
Dostałam mini produkt o pojemności 10 ml. Pełnowymiarowy kosztuje 36 funtów.

- Cowshed- Body lotion in Knackered Cow
Relaksujący balsam do ciała zawierający olejki eteryczne z lawendy i eukaliptusa.
Dostałam mini produkt o pojemności 100 ml. Pełnowymiarowe 300 ml kosztuje 20 funtów.

- Pixi by Petra- Shea Butter Lip Balm in Ripe Raspberry
Balsam do ust, zawierający masełko shea oraz wit. E. Nadaje kolor! a do tego wspaniale pachnie (troszkę jak cukier wanilinowy ;) malin w nim nie wyczułam ;)).
Dostałam pełny produkt o wartości 8 funtów.

- Penhaligon's- Iris Prima
Próbka perfum, które w oryginale kosztują 85 funtów.
Zapach jest paskudny, taki typowy dla starszych Pań ;)

Dodatkowo każdy z nas otrzymał hit tego sezonu! Złote tatuaże ;)


Uważam, że zawartości tego pudełka jest całkiem udana! no może gdyby nie ten śmierdzący perfumik to już w ogóle byłoby super ;) Z wielką chęcią wypróbuję wszystkie kosmetyki!
A co Wy o nim sądzicie?

środa, 3 czerwca 2015

Denko nr 3

Gdy puste opakowania zaczynają się wysypywać z siatki to znak, że czas na denko ;)
Dziś całkiem spore!


1. Joanna Argan Oil- odżywka do włosów z olejkiem arganowym
Przeciętna odżywka, niewydajna! Mała ilość nie radziła sobie na moich włosach dlatego też zużywałam jej na raz bardzo dużo... znam lepsze odżywki (w działaniu i w wydajności). Miała bardzo ładny zapach choć nie wiem czy właśnie tak pachnie argan ;) ale to zbyt mało abym kupiła ją ponownie.
2. Joanna Naturia- szampon do włosów z pokrzywą i zieloną herbatą
Super pachniał ale ja bardzo lubię ziołowe zapachy ;) Fajny szampon w bardzo ładnym opakowaniu. Mył dobrze, nie podrażniał ale niezbędne było użycie odżywki. Całkiem możliwe, że jeszcze kiedyś go kupię.
3. Joanna Naturia- szampon z odżywką do włosów farbowanych z wiśnią
Fajny w użyciu ale beż efektu wow ;) mimo iż zawierał odżywkę to i tak musiałam jej dodatkowo użyć. Nie podrażniał, był dość wydajny, kremowy, lekko obciążał włosy i miał dziwny zapach! Pachniał wiśniową gumą do żucia, bardzo sztucznie! Wątpię abym go jeszcze kiedyś kupiła.
4. Garnier Ultimate Blends- odżywka z olejkiem z awokado i masłem shea
Mój ulubieniec :) Pisałam już o niej tutaj. Na 100% kupię ją ponownie!
5. Babydream- szampon do włosów dla dzieci z ekstraktem z kiełków pszenicy
Koniecznie chciałam go przetestować i na własnej skórze przekonać się o co tyle krzyku u włosomaniaczek ;) Jakiś czas temu odwiedziła mnie mama i przywiozła ze sobą jedną buteleczkę i w sumie dobrze, że nie więcej ;) Szampon jest dla mnie zbyt delikatny i przy dłuższym stosowaniu jego używanie staje się męczące. Konieczne jest użycie odżywki i to w dużych ilościach! Na jego plus mogę zapisać to, że ładnie pachniał i zupełnie nie podrażniał skóry głowy ;)


6. Fitomed Tonik oczyszczający- ziołowy tonik z szałwią lekarską przeznaczony do cery tłustej
Cudowny produkt!! Początkowo nie wywarł na mnie jakiegoś większego wrażenia ale w miarę upływu czasu było coraz lepiej ;) Skóra była uspokojona, wolniej się przetłuszczała a niespodzianek w postaci krostek też było mniej (chociaż to jak wiadomo nie musiała być zasługa samego toniku!). Na 100% kupię go ponownie jak tylko przylecę do Ojczyzny! :)
7. Balance me- żel do mycia twarzy
Pachniał strasznie!! w związku z czym bardzo się starałam aby zużyć go jak najszybciej! Niestety okazał się być wydajny ;) Mył dobrze, nie podrażniał no ale teeeen zapach... Nie kupię go ponownie ;)
8. Neutrogena- peelengujący żel do mycia twarzy
Dobrze mył, lekko złuszczał. Fajny produkt, który na pewno jeszcze kiedyś kupię! Jedyną jego wadą była słaba wydajność- szybko się skończył no i zapach, niby całkiem ok ale przez jakiś czas zastanawiałam się nawet czy nie jest on przeznaczony dla mężczyzn ;)
9. Sylveco- rumiankowy żel do mycia twarzy
Kolejny produkt po toniku, który przywiozę sobie w zapasie ;)  Bardzo dobrze działał na moją problematyczną cerę. Miałam wrażenie, że niespodzianek było coraz mniej!! Niestety gdy się skończył to kapryśność mojej skóry na nowo dała o sobie znać :/ Bardzo wydajny a pomysł na opakowanie z pompką to strzał w 10. ;) Wiem, że wiele osób narzeka na jego zapach i faktycznie przez jakieś 2 pierwsze tygodnie i ja myłam twarz na bezdechu ;) później się przyzwyczaiłam i przestałam na to zwracać uwagę!
10. Kueshi - rewitalizujący tonik do twarzy
Każdy tonik użyty po tym z Fitomed'u wypada teraz blado ;) Ten był w miarę ok: odświeżał i tonizował. Nie podobał mi się jego zapach, zbyt perfumowany co w naturalnych kosmetykach jakoś mi się gryzie :/ Opakowanie sprawiało mi na początku sporo trudności, gdyż przy jego otwieraniu kilka kropel rozpryskiwało na boki :/ Miał słabą wydajność i jakoś tak niby krzywdy mi nie zrobił ale znaczących korzyści z jego stosowania też nie zaobserwowałam. Nie kupię ponownie.


11. CREIGHTONS- żel pod prysznic o zapachu wanilii i orzechów makadamii
Rewelacyjne pachnie, dobrze się pieni, nie wysusza a do tego zapach pozostaje na ciele przez jakiś czas. Jest w miarę gęsty, żelowy i mycie nim to sama przyjemność :) Zrobiłam ich spory zapas i już niedługo dokładniej je opiszę na blogu :)
12.  The Body Shop Passion Fruit Shower Gel- żel pod prysznic o zapachu marakui
Ładnie pachniał i to w sumie tyle. Jak już kiedyś pisałam uważam, że nie jest wart swojej ceny! Do tego butelka jest strasznie twarda i cieszę się, że już się skończył. Więcej go nie kupię.
13.  Ziaja Intima- kremowy płyn do higieny intymnej z kw. askorbinowym
Delikatnie myje, odświeża, nie podrażnia. Plus za formę opakowania z pompką! Bardzo wydajny i tak właściwie to nie znajduję żadnych minusów ;) Kupię ponownie tą lub inną wersję!
14. Balance me- nawilżający żel pod prysznic
Więcej na jego temat napisałam tu. Straszny śmierdziuch :/ Nie kupię ponownie!

  
15. The Body Shop masło do ciała- wersja Glazed Apple
Bardzo fajne masełko o którym więcej napisałam w tym poście. Gdyby była taka możliwość to na pewno kupiłabym je ponownie!
16. Natural World Coconut Water- kokosowy olejek do włosów
Świetnie radzi sobie z moimi końcówkami! Pięknie pachnie, jest tani i starcza na długo ;) Kupię a nawet już kupiłam go ponownie :)
17. Cien- krem do rąk z Lidl'a z masełkiem shea i olejkiem migdałowym
Fajny, lekki krem, który z większym przesuszeniem raczej by sobie nie poradził. Szybko się wchłaniał i ładnie pachniał. Możliwe, że jeszcze kiedyś go kupię.
18. SCHUTZ GISCO- glicerynowo- cytrynowy krem do rąk z wit. A
Bardzo gęsty, treściwy i super nawilżajacy krem. Trzeba jednak nauczyć się go nakładać bo zbyt duża ilość nie zostanie wchłonięta na raz przez naszą skórę i trzeba będzie wytrzeć ręce w ręcznik ;) Smaruję nim też łokcie! Ma tendencję do rozwarstwiania. Używam go naprzemiennie z innymi kremami od wielu lat i nadal będę to robić ;)
19. Sure- antyperspirant w kulce
W Polsce znany jak Rexona ;) Od kiedy przyjechałam do UK to moja potliwość w znaczącym stopniu się zredukowała! W związku z tym nie muszę już tego typu produktów używać codziennie. Ten był w miarę ok choć wydaje mi się, że polska Rexona jest bardziej skuteczna! Możliwe, że jeszcze kiedyś go kupię.

I to by było na tyle :) 

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Mydła w kostce od Alterry

W grudniu zeszłego roku podczas mojego ostatniego pobytu w Polsce zakupiłam (dość niespodziewanie) kostki myjące od Alterry. Spośród wielu zapachów wybrałam oliwkowy, różany i nagietkowy.
Mam taki dziwny zwyczaj, że w łazience do mycia rąk używam tylko mydła w kostkach, w kuchni za to mam mydło w żelu a do kąpieli używam żeli pod prysznic ;)
Do tej pory moimi ulubionymi mydłami były te od Dove i choć nie są one bez wad to byłam im z małymi przerwami wierna od wielu lat.


Mydełka od Alterry zawierają 100% czyste oleje roślinne, są wegańskie i zostały przebadane dermatologicznie. Nie zawierają syntetycznych substancji konserwujących ani co oczywiste składników pochodzenia zwierzęcego.


Kostki mają wagę 100 gram i są bardzo wydajne! Dla osób lubiących zmiany może to być wada ;) Jedno mydełko, używane tylko do mycia rąk starczyło mi/nam na ponad 2 miesiące!
Dla zainteresowanych podaję skład:




Wszystkie trzy pachną dość delikatnie ale zapach utrzymuje się przez jakiś czas na rękach.
Mydełka dobrze się pienią, łatwo spłukują i co najważniejsze nie wysuszają skóry!
Kolejną fajną rzeczą jest to, że się nie kruszą ani nie tworzą miękkiej papki/ osadu na mydelniczce (co właśnie doprowadza mnie do szału u mydeł Dove!) stąd zapewne ta ich niewiarygodna wydajność ;)


Mydła są tanie bo kosztują ok 2 zł ale można je dostać na promocji za jeszcze niższą cenę!
Jeśli lubicie mydła w kostce to polecam Wam wypróbowanie tych z Alterry- ja jestem z nich bardzo zadowolona :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...